Już jest!
Polecam gorąco!
Świat, w którym do najważniejszych zadań kobiety należy ładnie wyglądać, przyzwoicie się prowadzić i dobrze wyjść za mąż. W którym w drodze wyjątku nielicznym kobietom pozwala się zdobywać wyższe wykształcenie (ale tylko jeśli są nieprzeciętnie zdolne i mają wsparcie poważanych i majętnych mężczyzn). W którym bardziej od talentu liczy się płeć. I w którym najważniejsze jest, by nie odstawać.
To nie opis fikcyjnej rzeczywistości, to zupełnie prawdziwy świat, w którym przyszło żyć genialnej pisarce i poetce Marii Komornickiej.
całość: http://sklep.gwfoksal.pl/inna-od-siebie.html
***
Wybrałam dla Was:
Nienawidzi każdej cząstki siebie. Gdzie ten stos, na który mogłaby się rzucić! Jak mogła tak zatracić swoje szczęście, swoją młodość? Tak przetrwonić pół życia. Mając talent i widoki na przyszłość? Połamałaby sobie kości, jedną po drugiej. Ale ogień jest lepszy. Skoro nie można odwrócić, naprawić przeszłości, skoro nie można ani o niej zapomnieć, ani o niej pamiętać, to należy ją odciąć od siebie, stać się człowiekiem nowym.
Matki już nie ma, wyszła z Anielą. Maria zdejmuje suknię i staje przed lustrem. Patrzy, trzęsąc się, na swoje ciało. Suknia nie jest dobrym wynalazkiem. Suknie są nieszczelne, niczego nie przykrywają, byle wiatr rozwiewa je na cztery strony świata. Jest blada, biała jak śnieg. Wygląda jak połamany duży ptak, jak albatros. Spaceruje po pokoju powłócząc ciężko nogami. I przypomina sobie tak miłe kiedyś jej sercu strofy Kochanowskiego: Kto dał mi skrzydła, kto mnie odział pióry i tak wysoko postawił, że z góry cały świat widzę, a sam, jako trzeba, tykam się nieba?
Chude nożyny, ręce. Zapadnięty brzuch. A co to w ogóle tak naprawdę jest płeć? Kogo to interesuje co mamy między nogami i dlaczego? (s. 375 – 376)
***
Otwiera drzwiczki pieca. Suknia leży na podłodze bezwładna jak zwłoki. Jednym zdecydowanym ruchem wrzuca ją do ognia. Podskakują płomienie. Kobieta jest w bieliźnie, może naga, a może i nie, wydaje z siebie tryumfalny krzyk.
Rodzi się na nowo.
Nie będzie już kobietą.
Koniec. Decyduje się na spektakl. Na atak histerii. Mogła, oczywiście wybrać migreny. Mogła się stać drugą panią Emilią z Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Ratować się łukiem histerycznym, globusem, katalepsją, jakich to nazw nie wymyślono, aby nazwać i ukryć ten protest, do którego brakowało wtedy argumentów, słów. (s. 377)
***
Szaleństwo przypisuje się temu, który przerwie milczenie. Naruszy tabu. Wskaże na tajemnicę. (s. 382)