codziennie

W ramach autorskiego projektu CODZIENNIE KROK DO PRZODU zamieszczamy opowieści zwykłych-niezwykłych kobiet, które poznałyśmy w naszej fundacji lub które przewinęły się przez nasze życia przy okazji różnych naszych działań, wyjazdów, wydarzeń. Zaprosiłyśmy je do tego, żeby podzieliły się z innymi swoimi doświadczeniami, żeby opowiedziały o tym, jak udało im się podnieść po różnych życiowych zawirowaniach i nie tylko wstać, ale CODZIENNIE stawiać chociażby ten jeden KROK DO PRZODU! To kobiety, które uwierzyły, że warto się starać i żyć jak najpełniej się tylko da. Kobiety w różnym wieku, z różnych miejsc, z różnym wykształceniem, pochodzeniem, zasobnością portfela – prawdziwa przebogata mozaika!

Do fundacji weszła młoda, piękna, wysoka dziewczyna. Znamy się od jakiegoś czasu. Na początku nasze spotkania były nieco tajemnicze, ale z czasem Weronika* zaczęła mówić o sobie coraz więcej i to były słowa z rodzaju tych dobrych i bardzo wartościowych, i dla mnie, i dla innych kobiet. Weronika ma bardzo przyjemną umiejętność komentowania rzeczywistości: z odrobiną wycofania i delikatności, ale trzeźwo i rzeczowo, a to wzbudza ufność i powoduje, że chce się jej słuchać.

Spotkałyśmy się, spisałam to, czym Weronika zechciała się ze mną podzielić, po to bym przekazała to dalej Wam. Było emocjonalnie i zapewne niezbyt dla niej łatwo, ale miałam wrażenie, że oczyszczająco. Mijały godziny, miałam się zabrać za spisanie tego co usłyszałam, ale poczułam, że to zbyt delikatna materia, której na pewno w żaden sposób nie chcę uszkodzić. Zapytałam więc, czy teraz, po naszej rozmowie, zrobi to sama. Zgodziła się chętnie.

Nieraz takie opowieści o skrawkach własnego życia, które zadźwięczą w uszach osoby opowiadającej, zaczynają się porządkować, układać, nabierać kształtów. Mam wrażenie, że to właśnie zdarzyło się Weronice.

Weronika o sobie:

Znasz nieco zarys mojego niełatwego dzieciństwa i młodości. Dziś pewne sprawy to już przeszłość i pozamykane pudełka, których nie otwieram, mając świadomość, że zawsze będą one częścią mnie. Niska samoocena i brak pewności siebie, niewielu przyjaciół (ale przynajmniej ci właściwi), wieczne poczucie winy, dużo tajemnic i wstydu, ciężki bagaż, jaki wynoszą z domu dzieci DDA.
Kiedy 5 lat temu zmarli rodzice w niedługim odstępie czasu mój świat się zawalił… Długo się obwiniałam, choć w gruncie rzeczy wiedziałam, że nie mogłam nic zmienić, bo oni nie chcieli niczego zmienić w swoim życiu. Nałóg to coś nad czym bardzo trudno zapanować.
Jak sobie z tym wszystkim poradziłam? Miałam przy sobie przyjaciół, którym zawszę będę wdzięczna za ich obecność. Niektórzy z nich są przy mnie do dziś, a niektórzy byli tylko przez jakiś czas, ale za to przez ten ważny i trudny dla mnie okres. Oni dawali mi siłę, podnosili, kiedy uginały mi się kolana, po prostu byli. Nie ważne, ile razy upadniesz, liczy się to ile razy się podniesiesz i pójdziesz dalej. Nie umiem sobie tego wytłumaczyć, ale zawsze pojawiały się w moim życiu osoby potrzebne mi w danym czasie, jak ja to mówię, moje anioły.
W międzyczasie w moim życiu pojawił się taniec, który pomógł mi w walce z nieśmiałością, rozbudził apetyt na podróżowanie. W końcu coś sprawiało mi przyjemność, wywoływało uśmiech, w końcu chciało mi się żyć! Dzięki niemu na nowo rozbudziła się moja kobiecość, skrywana za powyciąganymi swetrami i spodniami. Nauczyłam się na siebie patrzeć w lustrze i akceptować to, co w nim widzę. Nauczyłam się też spędzać czas sama ze sobą i doceniać te chwile. Ktoś mnie kiedyś zapytał: „Jak nie polubisz sama siebie, to jak chcesz, żeby inni ludzie ciebie lubili?” i to był taki kopniak, że do dziś mnie kopie, jak sobie przypominam te słowa. Dziś z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że siebie lubię (czasem bardziej lub mniej, ale jednak;) ).
Zapytałaś mnie, Gosiu, co mnie motywuje, żeby codziennie wstać z łóżka, zrobić makijaż i wyjść z domu… Trochę się nad tym zastanawiałam, bo odpowiedź nie jest jednoznaczna i oczywista. Każdy dzień to nowe możliwości, nowe sytuacje, ciekawość tego, co się może wydarzyć. To mi daje siłę.
Są takie dni, kiedy i mi się nie chce nic, nawet otworzyć oka, a co dopiero mówić o wstaniu. Wtedy szukam mądrych myśli, blogów, cytatów zwykłej rozmowy, czasem na siłę zmuszam się do wyjścia z domu na spacer, na zakupy, na rolki, umawiam się z koleżankami na kawę. Ciągle się uczę odganiać te gorsze dni, bo sprawdzone sposoby za którymś razem przestają działać, a ja wiem, że nie chcę się cofnąć. Wiem, że chcę iść do przodu, raz wolniej, raz szybciej, ale już nie do tyłu…to to na pewno nie. Uczę się cieszyć z małych przyjemności, ładować nimi baterie np. czytać książkę w parku na kocu. A dziś np. jadłam najlepszą pizzę od bardzo dawna ze świeżymi pomidorami, mozzarellą i ruccolą – mała rzecz, a cieszy.
Wszystko zależy od Twojego nastawienia do życia. Życie to jest dar, więc trzeba je doceniać. Nigdy nie jest za późno, żeby coś zmienić. Nie wszystko dzieje się też od razu. Musisz zacząć od siebie, a potem zaczyna działać cała reszta. I nie można się poddawać, nawet gdy masz wrażenie, że cały świat jest przeciwko Tobie. Życie daje nam lekcje, a my powinniśmy nauczyć się wyciągać z nich wnioski, a nie rozpaczać miesiącami albo i latami, i analizować, co by było gdyby. Przerobić zadanie domowe i postawić kropkę.
Ostatnio miałam urodziny. Dostałam w prezencie bransoletkę i koleżanka na kartce z życzeniami napisała ”Prezent, który ma Ci przypominać o tym, że jesteś Księżniczką, więc nawet gdy się przewrócisz-Powstań-Otrzep się-Popraw koronę-Idź i baw się dalej”.
I tak jest w życiu, jeśli Ty nie traktujesz siebie jak księżniczkę, to inni też nie będą i nie odnajdą jej w Tobie. Trzymam się mocno tej myśli!
Dziękujemy, Weroniko!

*Weronika – na prośbę rozmówczyni, jej imię zostało zmienione.

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

You may use these HTML tags and attributes:

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>