„Nieporadnie brnie przed siebie (dno jest muliste), woda sięga jej już do pasa. Rzuca krótkie spojrzenie w górę rzeki, w kierunku rybaka w czerwonej kurtce, który jej nie widzi. W żółtej powierzchni wody (bardziej żółtej niż brązowej, kiedy patrzy się z bliska) odbija się ponure niebo. To ostatni moment autentycznej percepcji, mężczyzna w czerwonej kurtce łowiący ryby i pokryte chmurami niebo widoczne w lustrze wody. Niemal mimo woli, machinalnie, robi krok naprzód czy może potyka się, a kamień wciągają w głębinę. Jeszcze przez chwilę odnosi wrażenie, że nic się nie stało, że to kolejna porażka, że to tylko zimna woda, z której z łatwością wydostanie się na brzeg. Jednak nurt rzeki otacza ją i porywa tak nagle i krzepko, że wydaje jej się, jak gdyby atleta, który niespodziewanie powstał z dna, chwycił ją za nogi i mocno przycisnął do piersi.
Czuje, że to bardzo intymny gest.
Ponad godzinę później jej mąż wraca z ogrodu.
– Pani wyszła – mówi służąca, klepiąc podniszczoną poduszkę, z której unosi się miniaturowy obłoczek pierza. – Powiedziała, że niebawem wróci.
Leonard idzie na górę do salonu, posłuchać wiadomości. Na stole znajduje niebieską kopertę zaadresowaną do siebie. Wewnątrz jest list.
Najdroższy,
Jestem przekonana, że znowu
tracę zmysły: czuję, że nie uda nam się
przejść przez jeszcze jeden tak okropny okres.
Tym razem nie wyzdrowieję. Zaczynam
słyszeć głosy i nie umiem się skoncentrować.
A zatem robię to, co wydaje się najlepsze.
Dałeś mi
szczęście największe z możliwych. Byłeś
na mej drodze wszystkim tym, kim człowiek w ogóle
mógłby być. Nie wydaje mi się, żeby mogło być dwoje
ludzi bardziej szczęśliwych, zanim
przyszła ta okropna choroba. Nie potrafię
już dłużej z nią walczyć, wiem, że
rujnowałam Ci życie, że beze mnie
mógłbyś pracować. I wiem, że będziesz.
Widzisz, że nie mogę nawet poprawnie tego napisać.
Nie umiem czytać. Chcę Ci powiedzieć, że
całe szczęście w życiu zawdzięczam Tobie.
Byłeś wobec mnie bezgranicznie cierpliwy
i niewiarygodnie dobry. Chcę Ci powiedzieć, że –
wszyscy o tym wiedzą. Gdyby ktokolwiek potrafił
mnie ocalić, tym kimś byłbyś Ty.
Wszystko mnie opuściło, poza
przekonaniem o Twojej dobroci.
Nie mogę już dłużej marnować Ci życia. Niewydaje
mi się, by mogło być dwoje ludzi
bardziej szczęśliwych niż my.
V.
Leonard wybiega z pokoju, pędzi po schodach.
– Wydaje mi się, że z panią Woolf coś się stało – mówi do służącej. – Obawiam się, że może próbować odebrać sobie życie. W którą stronę poszła? Czy widziałaś, jak wychodziła z domu?
Służąca, przerażona, zaczyna płakać. Leonard pośpiesznie kieruje się w stronę rzeki, mijając kościół, owce i kępy łozin. Nad rzeką znajduje tylko mężczyznę
w czerwonej kurtce, który łowi ryby.
Prąd szybko unosi ją z sobą. Wydaje się, że frunie, fantastyczna postać z rozpostartymi ramionami, włosami unoszącymi się na powierzchni wody i falującym za nią płaszczem. Unosi się z nurtem, ociężale przesuwa między plamami brunatnego światła. Nie odpłynie daleko.
Jej stopy (już bez butów) od czasu do czasu uderzają o dno, wzbija się wtedy za nimi ciężka chmura mułu i sczerniałych liści, która nieruchomieje w wodzie, kiedy ona znika z pola widzenia. Pasma zielonoczamego zielska przylepiają się jej do włosów i futra, przez chwilę oczy zakrywa duża kiść wodorostów, która w końcu odrywa się i płynie, raz po raz skręcając się i rozkręcając.”
Recenzje/Opis:
„Bestseller, który zdobył w 1999 roku Nagrodę Pulitzera i PEN/Faulkner Award.
Godziny to głęboko poruszająca, przepełniona namiętnościami powieść inspirowana życiem i twórczością Virginii Woolf. Michael Cunningham umieścił jej akcję na przemian w różnych okresach XX wieku. Losy dwóch głównych bohaterek – Clarissy Vaughan i Laury Brown – splata z wątkami zaczerpniętymi z życiorysu pisarki.
Clarissa, mieszkanka współczesnego Nowego Jorku, nazwana przez mężczyznę, którego kocha, panią Dalloway, jest wydawcą. Laura – gospodynią domową uwięzioną w dusznym, beznamiętnym małżeństwie. Obie szamoczą się między pragnieniem miłości a wpojonymi zasadami, między nadzieją a rozpaczą. Próbują odnaleźć radość życia na przekór temu, czego oczekują od nich przyjaciele, kochankowie, rodzina.”
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/124896/godziny
„Godziny” – Michale Cunningham
Wyd.: Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2011