„W mojej pamięci zapisała się straszna scena, kiedy ojciec dobija się do drzwi domku, a może pokoju, w którym kryjemy się przed nim z bratem i z mamą. (…) Pamiętam doświadczenie wielkiego strachu. Okropnego. Na drzwiach była tak zwana zaszczepka, czyli haczyk. Pod wpływem tego walenia wszystko się trzęsie, a ja – zdrętwiała – obserwuje zaszczepkę. Puści czy nie puści?”
„Myślała [ciotka], że odda mnie do szkoły dla krawcowych i że dobrze wyjdę wtedy za mąż. Nie miałam żadnych manualnych zdolności, ale ciotka sądziła, że mnie do tego przyuczą. Książki nie miały dla niej znaczenia. Ponieważ byłam dzieckiem nieusłuchanym, zbuntowanym, myślała że powinnam zostać utemperowana, a szkoła dla krawcowych będzie najlepszym rozwiązaniem dla mnie. No i małżeństwo. O tym też często była mowa.”
Recenzje/opinie
Leży koło pani aż pięć zeszytów. Dwa z wierszami, dzienniczek szkolnych psot i miłości. A co jest w tych dwóch pozostałych?
A, to są dzienniki lektur. Bardzo zadziwiająca rozbieżność rysuje się między zapiskami z dzienniczka a niezwykle poważnymi książkami, które wówczas pochłaniałam. Geneza tego książkożerstwa wiąże się z faktem, że z tytułu wojennej likwidacji Związku Spółdzielni Mleczarskich i Jajczarskich – tak się to chyba nazywało – przyznano pracownikom udziały w słynnej wypożyczalni książek na ulicy Tatarskiej. A w spółdzielni pracowała moja mama. Uzyskała stałą kartę biblioteczną, którą ja oczywiście bezwzględnie zagarnęłam. Wypożyczalnia była obficie zaopatrzona w książki wydane w Dwudziestoleciu. Można było wymienić cztery dziennie, z czego niekiedy korzystałam.
„Janion. Transe – traumy – transgresje”. t. 1: „Niedobre dziecię” z Marią Janion rozmawia Kazimiera Szczuka
Wyd.: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2012