„W oczach Cassandry płonął tak żarliwy blask, że przebaczano jej nieokrzesanie i pewną niestaranność. Powszechnie sądzono, że jeśliby dać jej rok czy dwa, wskazać dobre krawcowe i uchronić od złych wpływów, byłby z niej dobry nabytek. Owe starsze damy, które siedzą na obrzeżach sal balowych i pocierają między palcami tkaninę ludzkości, by ocenić jej jakość, oddychając przy tym tak równo, że naszyjniki, które unoszą się i opadają na ich piersiach, sprawiają wrażenie jakiegoś pierwotnego żywiołu, fali na oceanie ludzkości – owe damy zatem zdecydowały z lekkim uśmieszkiem, że Cassandra się nada. Czyli że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa wyjdzie za jakiegoś młodzieńca, którego matkę poważają” [s.417-418]
Noc i dzień – Virginia Woolf
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010