„Świadomie lub nieświadomie rodzice od urodzenia uczą swe dzieci, jak się zachowywać, myśleć, czuć i spostrzegać. Uwolnienie się od tych wpływów nie jest sprawa łatwa, ponieważ są one głęboko zakorzenione i podczas pierwszych dwudziestu czy trzydziestu lat życia niezbędne dla biologicznego i społecznego przetrwania. W gruncie rzeczy wyzwolenie to jest w ogóle możliwe tylko wówczas, gdy jednostka staje się autonomiczna (to znaczy zdolna do świadomości, spontaniczności i intymności) i ma własny sąd o tym, co zaakceptować z rodzicielskich nauk.”
Osiągnięcie autonomii nie jest łatwe, wymaga przezwyciężania wielu nieistotnych rzeczy, a w dodatku to przezwyciężanie nigdy nie jest ostateczne – wciąż trzeba walczyć by nie powrócić do „starego”.
Należy więc pokonać:
1/ „cały ciężar plemiennej czy też rodzinnej tradycji historycznej”;
2/ „odrzucić indywidualne wpływy rodzicielskie, społeczne i kulturowe”;
3/ „częściowo lub całkowicie wyrzec się trzeba korzyści, jakie dają kontakty ze ścisłym kręgiem towarzyskim”;
4/ „należy zrezygnować ze wszystkich satysfakcji i nagród płynących z tego, że jest się Ponurakiem lub Skwerem”;
5/ „po tym wszystkim człowiek musi osiągnąć kontrolę osobista i społeczną”.
Berne nazywa powyższe „koleżeńskim rozwodem z własnymi rodzicami”
„W co grają ludzie. Psychologia stosunków międzyludzkich”, Eric Berne
Wyd.: Wydawnictwo naukowe PWN, Warszawa 2010