Przesyt impulsów płynących z ekranów i nadajników, z afiszy i sygnalizatorów, ze wszystkich właściwie stron – w takim otoczeniu zazwyczaj funkcjonuje wiele osób! Wciąż do załatwienia mają całe mnóstwo spraw ważnych i poważnych, niezbędnych i niecierpiących zwłoki. Urlopy spędzają w pośpiechu, nierzadko w jeszcze większym zgiełku, przeludnieniu i przepełnieniu impulsami, ściśle zaplanowane, bez marginesu na doznawanie, doświadczanie, pobycie ze sobą, swoimi myślami, z dobrą lekturą, z ulubionymi dźwiękami czy smakami, bez czasu na spokojny sen czy zwyczajne leniuchowanie.
A potem powrót do zgiełku, pośpiechu, stresów, terminów, spotkań, rutyny…
Jakiś czas temu odkryłam, później zakupiłam, a teraz mam pod ręką i często (szczególnie wieczorami) sięgam po nie, wybieram wzór, który akurat dziś szczególnie przykuwa moją uwagę i zaczynam… kolorować! Element za elementem, powoli, precyzyjnie, dobierając kolory, takie na jakie mam akurat chęć, nie zastanawiając się czy są zgodne z naturalnymi.
Ważne jest dla mnie by czuć przyjemność, żeby odpoczywać, istotne, żeby włączyło się dziecięce zadowolenie, radość z tworzenia czegoś własnymi rękami. To jedno z tych zajęć, które uwielbiam, bo one przerywają potok myśli o jutrze, o zakupach, opłatach, egzaminach, tekstach do napisania, projektach czy ważnych spotkaniach.
Na drobne przyjemności, na hobby, na nieplanowane krótkie wypady za miasto, spontaniczne spotkanie przy kawie z dawno niewidzianą znajomą, na doznawanie nowych zapachów czy smaków, ja odrobinę szaleństwa nie powinniśmy żałować sobie czasu. Maszyna nie będzie sprawnie działała bez czyszczenia i konserwowania. A my możemy oprócz lepszego działania zyskać dzięki takim drobnym przerywnikom coś jeszcze: wypoczęty i zregenerowany umysł jest bardziej kreatywny, tak więc zyskamy szansę na poprawę jakości swojego życia, nabierzemy odwagi i sił na przeprowadzanie w nim zmian!
Bawmy się więc, jak najczęściej 😀