W ramach autorskiego projektu CODZIENNIE KROK DO PRZODU zamieszczamy opowieści zwykłych-niezwykłych kobiet, które poznałyśmy w naszej fundacji lub które przewinęły się przez nasze życia przy okazji różnych naszych działań, wyjazdów, wydarzeń. Zaprosiłyśmy je do tego, żeby podzieliły się z innymi swoimi doświadczeniami, żeby opowiedziały o tym, jak udało im się podnieść po różnych życiowych zawirowaniach i nie tylko wstać, ale CODZIENNIE stawiać chociażby ten jeden KROK DO PRZODU! To kobiety, które uwierzyły, że warto się starać i żyć jak najpełniej się tylko da. Kobiety w różnym wieku, z różnych miejsc, z różnym wykształceniem, pochodzeniem, zasobnością portfela – prawdziwa przebogata mozaika!
Agatę* poznałam kilka lat temu, pojawiła się po prostu na jednym z naszych wydarzeń, potem wzięłą udział w cyklu warsztatów. Bardzo pozytywna postać, skupiona, trafnie analizująca, z lekko sarkastycznym, ale uważnym na otoczenie, poczuciem humoru. Wydawała mi się poukładana wewnętrznie i bardzo silna, świadoma swoich deficytów i zasobów. To bardzo młoda osoba, chwilę po studiach, więc postanowiłam dać jej szansę i złożyłam niewielką ofertę współpracy. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że lęki przed wyzwaniem zablokowały ją na kilka miesięcy przed kontaktami ze mną. Zazwyczaj udaje mi się dość szybko odczytywać ludzi, w tym przypadku poniosłam klęskę. Jednak nauczyłam się nie odpuszczać wobec osób, które wydają mi się cenne i ważne i tylko dzięki temu poznałam drugą stronę Agaty, tę delikatną, nieco pokruszoną, chwilami mroczną, ale też walczącą i stawiającą na swoim.
Za zaproszenie do przedsionka swojego wnętrza bardzo Ci dziękuję, Agato! Podziwiam Cię za umiejętność dystansowania się do sytuacji i podnoszenie po upadkach!
Spisałam wiernie Agaty wypowiedź; nie chciała jej napisać sama. To też dla mnie wielka odpowiedzialność. Trochę to trwało, zanim poczułam, że dam sobie radę z zarysowaniem ludzkiego śladu na piasku, tak, żeby to był dalej ślad tego właśnie człowieka, na odpowiednim poziomie wyrazisty, ale też w odpowiednim zakresie rozmyty.
Agata o sobie:
Chcę opowiedzieć o tym, jak praca nad sobą jest ciężka i w sumie chyba nigdy niekończąca się. Jestem jeszcze młodą osobą, a pracuję nad sobą już od 6 lat. I wciąż huśtawka: raz małe zwycięstwo, a za chwilę spory kryzys i ciąg gorszych dni.
Wiem jakie mam w sobie zasoby i to powoduje, że za każdym razem się podnoszę. Na pewno jestem wytrwała, uważna i cierpliwa, uparta i odważna, a przede wszystkim szczera wobec siebie (co jest dla mnie szczególnie cenne).
Ale mam też w sobie trochę lenia, szczególnie jeżeli chodzi o dawanie ludziom tyle, ile by ode mnie chcieli. Jeżeli coś nie jest moją pasją, to nie widzę sensu, żeby wkładać w to dużo energii.
Mam świadomość, że jestem z pokolenia rozpieszczanych dzieci i uważam, że właśnie dlatego nie umiem radzić sobie z problemami. A czyjaś uwaga wyprowadza mnie wręcz z równowagi. Uczę się odpuszczać, bo to też antidotum na mój perfekcjonizm.
Nie pracuję teraz w wyuczonej przez siebie profesji. Postanowiłam trochę odejść, oddalić się, zdystansować od tego, co wydawało mi się kiedyś, że będzie dla mnie najlepsze. Zawód był ogromny i realiami w pracy, i sobą.
Teraz pracuję w grupie. Mówię o sobie, że jestem trybikiem w maszynie i jest mi z tym w miarę dobrze, głowa mi odpoczywa od poprzednich doświadczeń. Staram się wyłapać, jakie myśli pojawiają się we mnie na temat mojej zawodowej przyszłości i z tym wciąż jeszcze jest różnie. Ta praca na początku pobudziałą we mnie syndrom ofiary, ale z czasem zrozumiałam, że jak bardziej się postaram, zadbam o siebie, to ludzie mnie zaczynają doceniać, zauważają, chwalą, a to mi wychodzi na dobre, zwyczajnie się opłaca. Nie chcę uciekać tym razem, chcę o siebie zawalczyć.
Rok temu trafiłam do Anonimowych Żarłoków (AŻ). Dziewczyny z grupy dodają mi sił, a to mi pozwala na bycie szczerą wobec siebie – niezwykle ważne przy mojej przypadłości, przy moim nałogu! Mam ogromną potrzebę bycia w grupie wsparcia, posiadania takie stałego, bezpiecznego dla mnie miejsca. Brakuje mi ludzi, z którymi mogłabym pogadać na temat inny, niż mój własny rozwój, zmiany, praca nad sobą. Potrzebuję takich „zwykłych” tematów również. W tej grupie to mam!
Mam świadomość, że skrzywdziałam rodzinę swoim nałogiem, szczególnie jedną ważną dla mnie osobę. Niestety już jej nie ma wśród nas, a ja nie zdążyłam przeprosić jej za to, że odcięłam się i od niej, i od pozostałych bliskich. Mam z tym problem, bo nie mogę już nic zrobić. Może kiedyś sobie wybaczę…
Powoli stosunki z bliskimi poprawiają się. Szczególnie wzbiera we mnie radość, gdy obserwuję moją mamę: po życiu z przemocowym partnerem, odcięłą się i teraz naprawdę kwitnie. Jest mi tym lepiej, że odrobinę dała sobie pomóc w tej trudnej sytuacji, a tym bardziej, że tę pomoc przyjęła ode mnie.
Na wszystko potrzeba czasu – wiem to. Trudne i przykre doświadczenia bolą i często podcinają skrzydła – to też wiem. Ale wiem też, że ważne jest, żeby siebie szanować, pamiętać o swoich potrzebach i dbać o nie, troszczyć się o swoją kobiecość, celowo nie robićź sobie krzywdy. I zmieniać stare, ograniczające mechanizmy – tak to jest niezwykle ważne! Czas i cierpliwość i wiara, że się uda! No i ludzie, ci którzy chcą dla mnie dobrze, dbają o mnie, troszczą się, którym zależy! Już pamiętam, żeby też o nich dbać, nie odcinać się, próbować dogadywać, układać, tłumaczyć… ŻYĆ!
*Agata – na prośbę rozmówczyni jej imię zostało zmienione.