Możesz je nazywać całkowicie dowolnie: spowalniaczami, pasożytami, hamulcowymi, sabotażystami… Jedno jest pewne: działają na Twoją szkodę. Najgorsze jest to, że zagnieździły się w Tobie głęboko i karmią wszystkim, co tylko uda Ci się w sobie wypracować wartościowego.
***
Ile razy ciesząc się na jakieś spotkanie, ważne wydarzenie, wewnętrzny MĄDRALA zatrzymał Cię na dłużej przed lustrem i z kpiącym uśmiechem zwrócił uwagę na niewielką fałdkę na brzuchu czy lekko podpuchnięte oczy? Wygrzebał z najgłębszych Twoich pokładów wszystkie zakurzone określenia, które osoby ważne zaszczepiły Ci w głowie przed laty. I w jedną chwilę wszystko prysło. Ciężko już teraz dostrzegasz na sobie nową sukienkę, wypracowany makijaż… Fałda, fałda, fałda!!! Jesteś gruba!, brzydka!, nieatrakcyjna!…nie pasujesz!… nie zadaję się z Tobą!… nie umówię się z Tobą!, wstydzę się Ciebie!…
*
Twój wewnętrzny PROKURATOR z kolei tylko czeka, by przyłapać Cię na najmniejszym potknięciu i postawić w stan oskarżenia. Wyolbrzymi każde niedociągnięcie, rozdmucha każdą gafę, postawi pod mur za najdrobniejsze nawet niedopatrzenie. I nie jest ważne, że cały tydzień był pasmem Twoich ogromnych sukcesów! Nie jest istotne, że osiągnęłaś więcej nawet, niż zamierzałaś! Bo Ty jak zwykle…, nigdy…, zawsze…, przez Ciebie…, Ty gapo!, łamago!, durniu! – kolejne wdruki z przeszłości wynurzają swoje głowy.
*
Bo TOWSZYSTKOMOJAWINA, to PRZEZEMNIE, to MOJAWINAŻE… Znasz to, gdy po każdej trudniejszej chwili pojawiają Ci się w głowie takie słowa? Nawet gdy początkowo obwiniasz za daną sytuację kogoś obok, to i tak Twój wewnętrzny pasożyt przygniecie Cię oskarżeniami, doprowadzi do tego, że wściekłość zamieni się w Tobie w rezygnację i smutek. W końcu stwierdzasz, że właściwie winna jesteś wszystkiemu, co tylko nie udaje Ci się w życiu, bo masz pecha, bo już tak jest, bo taka jesteś, bo kto, jak nie Ty?, bo inni to zawsze lepiej, a Ty to tak już masz…
*
Próbujesz biec równo ze wszystkimi, a najbardziej byś chciała wygrywać, i to zawsze, i we wszystkim. Po to by wreszcie udowodnić…, by Cię zobaczyli…, by zdobyć jego uczucie…, by Cię wreszcie docenili… zaakceptowali… uznali… przyjęli… Jednak na podium są tylko 3 miejsca, a chętnych wielu. Twój wewnętrzny MEDALISTA nie uznaje, nie docenia miejsca 4, 5… To porażka, gdy wykonasz coś wystarczająco dobrze, gdy pracujesz nad czymś z radością, dla własnej satysfakcji, to strata czasu, to po nic. A więc gonisz od dzieciństwa za czerwonymi paskami, modniejszymi ubraniami, lepszym sprzętem, bardziej prestiżową uczelnią. Zabiegasz o to by chociaż odbijać czyjeś światło, jeżeli sama tego światła wytworzyć nie dajesz rady.
*
Nie ma wybacz! Albo czarne, albo białe. Albo na pudle, albo poza nim. Góra lub dół. Dobro, bądź zło. Mądrość lub głupota. WIELBICIEL KONTRASTÓW, jak prawdziwy koneser selekcjonuje w Twoim życiu wszystko, z czym się stykasz. Nie pozawala Ci na kontakt z czymkolwiek, co pośrednie. Nienawidzisz więc lub uwielbiasz, pożądasz lub porzucasz, zachwycasz się lub pomstujesz… Nie ma żadnych odcieni.
*
Bywa, że posiadasz dziwną umiejętność, umiejętność czytania w czyichś myślach, interpretacji czyichś spojrzeń, gestów. JASNOWIDZ nie pozawala Ci ani na chwilę odpocząć od ciągłej ruminacji. Analizujesz każdy odruch i sytuację, interpretujesz i wkręcasz się w przewidywania, przeczucia, czekasz na najgorsze, wszędzie widzisz sytuacje skierowane przeciwko Tobie. Przyczajona, czekasz tylko na pewny atak. Rzadko kiedy oczekujesz na coś dobrego, zawsze przecież wyłapiesz najdrobniejszy nawet szczegół, który da Ci do myślenia i nakręci niepokój.
*
Kto, jak nie Ty potrafi tak zadbać o tych najbliższych, ale o dalszych również? Kto, wezwany na pomoc, w jednej chwili jest w stanie rzucić wszystko i biec na ratunek? Kto zostawi wszystko: swoje zajęcia, przyjemności, dom, rodzinę i pogna z odsieczą? Jesteś BATMANKĄ, więc wiadomo, że dasz radę. Zawsze odbierzesz telefon, ugościsz kawą, wysłuchasz, dasz dobrą radę. Nieraz tylko pytasz, czemu tak wszyscy do Ciebie, czemu tylko Tobie wciąż zawracają głowę, zajmują czas… Ale za chwilę gnasz dalej.
***
Oswajać tych wewnętrznych krytyków czy z nimi walczyć?
Może warto jednak oswoić i przystosować do własnych potrzeb?
Mieć nad nimi kontrolę, by służyły, a nie zarządzały?