Nos garbaty. Perkaty. Oczy? Za małe. Zbyt blisko rozstawione. I włosy proste, niedobrze. Kręcone — źle. Wąskie usta. Wiele kobiet, patrząc w lustro, widzi w nim kogoś mało atrakcyjnego. Ale czy taka jest prawda? Stawiam inną tezę. Jesteśmy piękniejsze, niż sądzimy. Udowodnię to. Z pomocą eksperta warszawskiej policji.

Dzwoni telefon: – Nigdzie nie idę. Dostałam uczulenia na policzku, wyskoczył mi pryszcz na nosie, jestem niewyspana i mam wory pod oczami. Wyglądam jak potwór! – burczy w słuchawkę Ania. Jest pogodna, jesienna sobota i zamierzałyśmy razem miło spędzić parę godzin. Wystawa, śniadanie w Wedlu… Ale rozumiem ją. Sama miewam dni, kiedy patrzę w lustro i mówię: „O nie! I ja mam się ludziom pokazać w takim stanie?”. Jestem więc zdumiona, gdy spotykam się w końcu z Anką, którą udało mi się namówić do wyjścia z domu, a ona wygląda normalnie. Coś tam ma na tym nosie, jeśliby się przyjrzeć przez szkło powiększające…
Z badań wynika, że ponad 80 proc. kobietw naszym kraju jest niezadowolonych ze swojego wyglądu. Co trzecia Polka nie cierpi swojego brzucha, co dziesiąta – nosa. Ankieterzy, którzy pytali kobiety, co sądzą o swojej urodzie, od ani jednej nie usłyszeli: „Jestem piękna”. Tylko osiem procent z nas uważa się zaledwie za ładne!
Prawda, uroda to nie wszystko. Liczy się wnętrze, mądrość, wrażliwość. Ale prawdą jest też, że ładnym lepiej się żyje. Urocze dzieci są bardziej lubiane przez rówieśników i przez nauczycieli. Ludzie atrakcyjni fizycznie łatwiej znajdują pracę i zarabiają więcej. A gdy trafią przed oblicze sprawiedliwości, mogą liczyć na łagodniejszy wyrok.
Kto nie chciałby być ładny. Każdy by chciał, a może nawet jest, ale o tym nie wie. Jak moja przyjaciółka Anka… Idę ulicą, rozglądam się i nie mam wrażenia, że mijające mnie kobiety to brzydactwa. Są całkiem w porządku, a sporo nazwałabym pięknymi. Jak to jest z tą urodą? Dlaczego nie oceniamy jej właściwie? I co można zrobić, by to zmienić?
W gabinecie luster
– Aniu, czy ty uważasz siebie za ładną? – pytam, popijając gorącą czekoladę. – No, klasyczną pięknością nie jestem. Ale lubię swoją twarz, lubię siebie – mówi przyjaciółka. Ma kompleksy jak każdy. Dociekam, czy pamięta, jak oceniali jej urodę rodzice, brat, przyjaciele. Nie przypomina sobie nic negatywnego. Z jakiegoś jednak powodu uważa, że ma duży nos, małe oczy i usta. A ja się z tym nie zgadzam. Skąd więc jej opinia?
Obraz ciała, czyli to, co myślimy o swojej sylwetce, twarzy – zaczyna się kształtować w drugim roku życia. Wtedy po raz pierwszy rozpoznajemy własne odbicie w lustrze. Niedługo potem uczymy się, że jedno odbicie drugiemu nierówne. „Śliczna dziewczynka!”, możemy słyszeć na spacerach z mamą. Albo: „Ładne dziecko, ale proszę jej tak nie czesać, ma odstające uszy”. Efekt? W pamięć zapada nam informacja, że czymś różnimy się od innych, na przykład uszami, które przyciągają wzrok.
Potem szkoła podstawowa. Przezwiska: „Marchewka”, „Gruba”, „Piegus”. Okres dojrzewania. Na policzkach pojawia się trądzik, na biodrach, brzuchu – warstwa tłuszczu, ciało się zmienia, staje się obce. To wtedy rodzą się kompleksy albo, mówiąc językiem psychologów, zaburzenia samooceny. Dziewczynkom i młodym kobietom trudniej jest zaakceptować własną twarz i ciało.
Istnieje wiele wzorców męskiej urody. Ale w przypadku kobiet obowiązuje schemat, który Naomi Wolf, amerykańska pisarka, autorka Mitu piękna, nazywa „the official body” – ciało oficjalne, publicznie obowiązujące, jak służbowa garsonka. Modelki, aktorki reprezentują właśnie ten rodzaj fizycznej atrakcyjności. Ale tylko co setna z kobiet ma szansę porównywać się z tym ideałem urody. Większość z nas odpada w przedbiegach: z powodu zbyt niskiego wzrostu, nie bardzo szczupłej budowy ciała…
Tymczasem codziennie oglądamy ok. 400-600 reklam w prasie, telewizji, kinie, na przystankach, na billboardach. W co jedenastej występuje modelka, posiadaczka „ciała oficjalnego”: chudego, o odpowiednich rysach twarzy. Porównujemy się z tymi kobietami. I zaczynamy gorzej o sobie myśleć. Patrząc w lustro, widzimy kogoś, kto wygląda inaczej. Czyli nie jest ładny.
– No i co z tego? Nie można być szczęśliwym i nieładnym? – pyta Ania zaczepnym tonem, zamawiając drugą filiżankę czekolady z bitą śmietaną. – Można, ale jest to znacznie trudniejsze do osiągnięcia – tłumaczę. Linda Papadopoulos, psycholożka, w książce Lustereczko, powiedz przecie… pisze, że przekonania na temat własnej twarzy i ciała stanowią istotną część samooceny. I że subiektywna negatywna ocena własnej fizyczności jest ściśle powiązana z życiem seksualnym.
Kobiety, które sądzą, że są nieładne, czerpią mniejszą radość ze zbliżeń i rzadziej się kochają. Ale nie te, które – w ocenie obiektywnych sędziów – naprawdę są nieładne, choć uważają, że jest inaczej. One same inicjują zbliżenia i w ogóle lubią seks. W jednym z eksperymentów uczestniczkom mówiono, że prawdopodobnie będą często odrzucane przez mężczyzn. Połowie wyjaśniono to defektami urody, połowie – niskimi zarobkami. Okazało się, że zaraz potem panie z pierwszej grupy wyraźnie gorzej siebie oceniały. Informacja o tym, że nie są zbyt bogate jak na męski gust, nie podziałała na kobiety tak druzgocąco jak wiadomość, że nie są wystarczająco atrakcyjne.
W kolejnym badaniu udowodniono, że kobiety, którym przekazano negatywną – i fałszywą – ocenę ich urody, były mniej wybredne przy wyborze partnera. Myślenie „nie jestem zbyt ładna” prowadzi więc do wniosku: „on jest dla mnie za dobry, powinnam celować niżej”. Warto jest samą siebie uważać za atrakcyjną. Ci, którzy mają siebie za atrakcyjnych, tak też są postrzegani. I korzystają ze wszystkich dobrodziejstw zarezerwowanych dla „ładnej buzi”. „Tylko jak w to uwierzyć?”, zastanawiam się, wychodząc z pijani czekolady. Chyba mam pomysł. Zamierzam udowodnić Ani, że jest naprawdę piękną kobietą. A pomoże mi w tym reklama. I stołeczna policja.

W policyjnym laboratorium
„Jesteś piękniejsza, niż myślisz”, przekonuje reklamówka Szkice prawdziwego piękna Dove, która w czerwcu na festiwalu filmów reklamowych Cannes Lions zdobyła jedną z głównych nagród. Na krótkim filmiku oglądamy, jak szkolony w FBI rysownik tworzy dwa portrety pamięciowe tej samej kobiety. Pierwszy według wskazówek osoby portretowanej, drugi według wskazówek osób postronnych. W prawie wszystkich przypadkach pierwszy rysunek przedstawia twarz brzydszą niż drugi. Zaskakujące. Ale czy prawdziwe?
Kobiece piękno: Kampania marki Dove
Postanawiam to sprawdzić. Powtórzyć eksperyment w Polsce z Anią, moją przyjaciółką, w roli głównej. O pomoc proszę policjantów z komendy stołecznej. Umówionego dnia stawiamy się w laboratorium KSP, gdzie pracuje nasz ekspert Robert Wiśniewski. Jest Ania (40 lat), której portret pamięciowy będziemy tworzyć, Kama (34 lata), która będzie ją opisywała, i ja. Ania ma na twarzy maskę z brystolu – chodzi o to, by specjalista nie widział jej twarzy.
CYTAT
“Co dziesiąta Polka uważa, że jest ładna. Czy reszta to brzydule? Nie. My nie doceniamy własnej urody”
Anka poczeka na korytarzu, gdy w tym czasie Kama będzie z pamięci odtwarzała jej wygląd. A ja się przyjrzę, co z tego wyniknie. Siadamy we trójkę z Robertem Wiśniewskim przed komputerem. To tutaj zasiadają świadkowie, którzy mają za zadanie opisać wygląd osób podejrzanych o przestępstwa. Najpierw kwestionariusz. Kama dostaje planszę z rozrysowanymi popularnymi kształtami twarzy.
Jaka jest twarz Ani? Owalna? Trójkątna? Okrągła? Kwadratowa? – Owalna – mówi Kama bez wahania. Potem policjant prosi o opis wyglądu Anki. – Włosy blond słoneczny. Usta ładnie zarysowane – opowiada Kama. Policjant chce, by doprecyzować, co to znaczy „słoneczny blond”. Jakiej wielkości, jakiego kształtu są „ładnie zarysowane” usta? Nos normalny, prosty. Brwi proste. Usta średnie. Dopiero po opisaniu tych parametrów rysownik otwiera program graficzny służący do komponowania portretów.
W bazie znajduje się kilka tysięcy elementów: twarze o różnych kształtach,fryzury, rozmaicie wykrojone usta, oczy od maleńkich do ogromnych, od jasnych do ciemnych, nosy, brwi… Teraz dopiero zaczyna się prawdziwa łamigłówka. Pozbawione rysów twarze i łyse głowy pojawiają się na ekranie. Trudny wybór. Kama ogląda się na mnie przerażona. Wzruszam ramionami, nie mogę pomagać. Potem przechodzimy do włosów i brwi, tu decyzja zapada szybko.
I oczy. Po jednym kliknięciu myszką para oczu pojawia się we właściwym miejscu na twarzy. Klik! Znika. Klik – kolejne oczy, zupełnie inne. Pod wpływem tego jednego elementu zupełnie się przeobraża, łagodnieje lub przekształca w przerażającą maskę. Wreszcie są. Kama decyduje się na parę jasnych oczu ze świetlistymi tęczówkami, bo rzucają na nas z ekranu przenikliwe, znaczące spojrzenie jak żywe oczy Anki. Tylko ten mocny makijaż w stylu lat 80. – Proszę się nie martwić, makijaż zmyjemy w retuszu – obiecuje Robert Wiśniewski.
W końcu na twarz trafiają nos i usta. Podstawa jest gotowa. Teraz rysownik zabiera się do retuszowania. Zmniejsza nieco nos i usta według wskazówek Kamy. Wyrównuje koloryt skóry, zagęszcza grzywkę, dodaje zmarszczki mimiczne, pieprzyk i kolczyk w nosie. Po dwóch godzinach z ekranu patrzy na nas… Ania. Uśmiechnięta i ładna. Rozpoznaję ją z łatwością.
Przed toaletką w domu
Twarz, którą widzę, w jakiś sposób jest twarzą Ani. Wygląda jak jej starsza o 20 lat i bogatsza o wiele cierpień wersja. Portret skończony. Anka ściąga maskę. Robert Wiśniewski pokazuje jej teraz na ekranie oba rysunki naraz, ten Kamy i jej własny. – Ale Kama mi zrobiła wielkie oczy! I usta! A ten maleńki nosek? Nie, no ja nie mam takiego nosa! Źle to wyszło! – wykrzykuje poruszona.
Policjant mówi spokojnie: – To jest eksperyment psychologiczny. On nie może wyjść źle ani dobrze. A poza tym jako specjalista od antroposkopii muszę powiedzieć, że koleżanka lepiej oddała zarówno proporcje pani twarzy, jak i ogólny wyraz. Sprawia pani wrażenie miłe, radosne, a na tym portrecie odmalowała siebie w ponurych barwach.
Anka milczy. Gdy wsiadamy do samochodu, zerka w lusterko. – Wiesz, teraz gdy patrzę na swój nos, rzeczywiście wydaje mi się jakiś taki dziwnie krótki. A wcześniej miałam wrażenie, że jest ogromny! – wyznaje. Oba portrety zabiera do domu. Przygląda im się, porównuje ze swoim odbiciem w lustrze. Następnego dnia dzwoni i mówi: – Nos, oczy, usta, te z mojego portretu, mają kształt tych z mojej twarzy. Znam je świetnie i myślę, że dobrze opisałam, lepiej niż Kama. Ale faktycznie, kompletnie pomyliłam się w proporcjach! – przyznaje.
Sama tłumaczy ten fakt tak: nie ogląda swojej twarzy zbyt często, patrzy na poszczególne jej elementy. Jedno oko, drugie oko – podczas malowania rzęs. Usta, gdy nakłada pomadkę. Rzut oka na całość przez jakieś dwie sekundy i można wyjść z domu. Większość z nas nie jest po prostu przyzwyczajona do własnych twarzy (i pewnie też ciał), jakkolwiek zaskakująco to brzmi. Patrząc w lustro, skupiamy się na fragmentach: na nosie, na oku, na pupie, na nogach.
Nie widzimy SIEBIE. W tym kontekście nie dziwi, że 77 proc. Polek unika aparatu fotograficznego na imprezach rodzinnych, 63 proc. zniszczyło jakieś swoje zdjęcia „bo brzydko wyglądam”, 65 proc. bardziej niepokoi się w momencie, gdy ktoś robi zdjęcie, niż w trakcie pierwsze randki albo spotkania w sprawie pracy (dane z raportu Nieśmiała kamera Dove). Poczucie, że potem będziemy musiały obejrzeć swoją twarz na fotografii – taką dziwną, obcą – napawa nas przerażeniem.
A ten zmęczony, sfrustrowany wyraz twarzy Anki na autoportrecie pamięciowym? – Kama, moi przyjaciele, rodzina, widzą mnie umalowaną, uśmiechniętą. A ja samą siebie widzę, jak wstaję z łóżka zapuchnięta po nieprzespanej nocy, bo do późna pracowałam. Z twarzą zmęczoną, gdy jestem zestresowana. Czasami czerwoną od płaczu, gdy spotkała mnie przykrość. Wypada mi zupełnie inna średnia niż wam. Może mniej prawdziwa? – zastanawia się Ania.
Ale mówi, że chyba przyszedł czas na zmianę myślenia o własnej urodzie. Trzeba będzie spojrzeć na samą siebie z innej perspektywy. Zobaczyć w korzystniejszym świetle. Uwierzyć, że to, co wydaje się po prostu odbiciem w lustrze, faktem, jest tak naprawdę obrazem, który w dużej mierze istnieje w głowie Ani. W mojej głowie. W umyśle każdej kobiety, która patrząc w lustro, widzi kogoś nieładnego. Każda z nas jest piękniejsza, niż sądzi.
Jagna Kaczanowska, psycholog
Źródło: http://www.styl.pl/magazyn/w-swiecie-kobiet/news-jestes-piekniejsza-niz-myslisz,nId,1042406